GOLDEN ROSE Paris nr 235, w duecie z Poshe (zaraz przeczytacie dlaczego!)
Lakier ma mały, sztywny pędzelek (ehh..przyzwyczaiłam się juz do tych komfortowych-miękkich i szerokich!) co wcale nie ułatwia malowania. A szkoda, bo przydało by się w tym wypadku. Lakier ma rzadką konsystencję, zalewa skórki, trzeba uważać. Na zdjęciach widzicie 3 (!) warstwy a i tak widać prześwity. Masakra! Dlatego dziś w duecie z Poshe, nie wyobrażam sobie schnięcia samoistnego. Cala niedziela była by z dłońmi w górze! :) Nawet w Poshe trochę czekałam na wyschnięcie - z 20 minut!
Chyba dlatego nie przepadam za nudziakami ....
Kolor -
Pędzelek -
Konsystencja -
Cena +
Opakowanie +
Dostępność -+
Trwałość nie wiem, szybko zmyłam
Ogółem: 2,5/6
Lui
nie podoba mi się za bardzo, wolę inny odcień nude ;)
OdpowiedzUsuńTrochę za bardzo pomarańczowego... Rzeczywiście nudziak.
OdpowiedzUsuńno właśnie za dużo pigmentu pomarańczowego! :)
UsuńZachęciłaś mnie swoim komentarzem u mnie :D Rzeczywiście, lubię takie kolory:) Nie myliłaś się:) jest piękny!!!
OdpowiedzUsuńha ha! wiedziałam! :))
Usuńtroszkę dziwny, za dużo w nim pomarańczu jak dla mnie;)
OdpowiedzUsuń